Naczelną argumentacją pozwanego w sprawach o zadośćuczynienie przy okazji wydawania decyzji, na mocy których towarzystwa ubezpieczeń odmawiają wypłaty świadczenia poszkodowanym (albo ją znacząco zaniżają) jest brak uszczerbku na zdrowiu osoby poszkodowanej.
Czy uszczerbek na zdrowiu jest koronną kwestią przy ustalaniu zadośćuczynienia? Czy jest warunkiem jego wypłaty? I tak, i nie. Tak, bo jest on o tyle istotny, że na gruncie spraw tego rodzaju, Sądy bez wątpienia biorą go pod uwagę i stanowi on jedną z okoliczności, na których opierają swoje orzeczenia. Nie, bo teoretycznie nie ma żadnych „tabelek”, które stanowią wzór przelicznika, na mocy którego w oparciu o ustalony uszczerbek Sąd dokonałby matematycznej kalkulacji, która byłaby prostą drogą do wydania „mat-wyroku”. W praktyce jednak utrwalił się jednak pewien przedział „za procent uszczerbku”, w którym poruszają się orzekający i każdy kto zajmuje się takimi sprawami doskonale wie o czym mówię.
Czy to oznacza, że zero razy kwota równa się zero? Nie do końca.
Ostatnio zakończyliśmy jedną ze spraw, gdzie po przeprowadzeniu dowodów z opinii biegłych okazało się, że powódka nie doznała żadnego uszczerbku na zdrowiu.
Przechodząc do omówienia wysokości należnego w przytoczonej sprawie zadośćuczynienia należy wskazać na przepis art. 445 § 1 k.c. jako podstawę prawną tego roszczenia. Pozwala on na przyznanie poszkodowanemu odpowiedniej sumy tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę, wyrażającą się w doznanym bólu, cierpieniu, ujemnych doznaniach psychicznych. Zgodnie z wypracowanymi przez orzecznictwo sądowe kryteriami, zmierzającymi do zobiektywizowania zasad przyznawania zadośćuczynień przy uwzględnieniu indywidualnej sytuacji stron, należy wziąć pod uwagę stopień i czas trwania cierpień fizycznych i psychicznych, trwałość obrażeń, prognozy na przyszłość, wiek poszkodowanego, skutki w zakresie życia osobistego oraz zawodowego, konieczność wyrzeczenia się określonych czynności życiowych, korzystania z pomocy innych osób, czy wreszcie stopień przyczynienia się poszkodowanego i winy sprawcy szkody.
Sąd w pisemnym uzasadnieniu, które stanowi podstawę pozostałej części artykułu wskazał m.in., że zawsze jest zobligowany badać okoliczności konkretnej sprawy, a w szczególności cierpienia fizyczne i psychiczne poszkodowanego, ich intensywność, czas trwania, nieodwracalność następstw wypadku, ale także trwałość obrażeń, prognozy na przyszłość, wiek poszkodowanego, skutki w zakresie życia osobistego oraz zawodowego, konieczność wyrzeczenia się określonych czynności życiowych, korzystania z pomocy innych osób, czy wreszcie stopień przyczynienia się poszkodowanego i winy sprawcy szkody (por. wyrok SN z dnia 9.11.2007 r., V CSK 245/07 i orzeczenia tam przywołane, wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z dnia 21.02.2007 r., I ACa 1146/06). Charakter krzywdy co do zasady jest niemierzalny, zatem ścisłe określenie jej rozmiaru, a tym samym wysokości zadośćuczynienia, pozostawione zostało ocenie Sądu.
Jedyną dyrektywą wprowadzoną przez ustawodawcę jest wymóg zasądzenia „sumy odpowiedniej”. Podkreślenia wymaga, iż owa zasada umiarkowanej wysokości zadośćuczynienia, czy też utrzymania go w rozsądnych granicach, ma charakter uzupełniający w stosunku do kwestii zasadniczej, jaką jest rozmiar szkody niemajątkowej. Wysokość zadośćuczynienia winna zatem uwzględniać rozmiar cierpień fizycznych w postaci bólu i innych dolegliwości oraz rozmiar cierpień psychicznych polegających na ujemnych, subiektywnych uczuciach przeżywanych, bądź w związku z cierpieniami fizycznymi, bądź w związku z następstwami uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia, zwłaszcza trwałymi lub nieodwracalnymi. Podstawową funkcją zadośćuczynienia jest funkcja kompensacyjna.
W judykaturze podkreśla się, iż zadośćuczynienie nie może stanowić wyłącznie wartości symbolicznej, ale winno stanowić odczuwalną wartość ekonomiczną niwelującą przynajmniej w części niekorzystne skutki zdarzenia, któremu uległ poszkodowany. W szczególności zasada umiarkowanej wysokości zadośćuczynienia nie może oznaczać przyzwolenia na lekceważenie takich bezcennych wartości, jak zdrowie, czy integralność cielesna, a okoliczności wpływające na określenie tej wysokości oraz kryteria ich oceny muszą być zawsze rozważane indywidualnie (por. wyrok SN z dnia 13.12.2007 r., I CSK 384/07; wyrok SN z dnia 2.02.2008 r., III KK 349/07; wyrok SN z dnia 29.05.2008 r., II CSK 78/08).
Nadmienić też trzeba, że kwoty zadośćuczynienia zasądzane w innych sprawach mogą stanowić jedynie wskazówkę dla sądu rozpoznającego daną sprawę, natomiast w żadnym stopniu sądu tego nie wiążą.
Wskutek przedmiotowego wypadku powódka doznała urazu kończyn dolnych. Zmuszona była podjąć leczenie ortopedyczne i neurologiczne oraz poddać się rehabilitacji. Doznane w wypadku urazy okresowo spowodowały jej niezdolność do pracy i uniemożliwiły wykonywanie codziennych obowiązków domowych. Powódka nie tylko nie mogła sprawować opieki nad dziećmi, ale sama potrzebowała pomocy ze strony innych osób. Doznane w wypadku obrażenia powodowały u niej dolegliwości bólowe, ograniczenia w poruszaniu się i konieczność przyjmowania leków przeciwbólowych. W dłuższej perspektywie czasowej powódka musiała zrezygnować z aktywności fizycznej i ulubionych zajęć, takich jak bieganie, jazda rowerem. Zatem wypadek zdezorganizował jej życie, okresowo utrudnił, a nawet uniemożliwił wykonywanie czynności i zajęć, które wykonywała przed wypadkiem.
Krzywda powódki wyraża się również negatywnymi emocjami i cierpieniami psychicznymi, związanymi nie tylko z faktem wytrącenia z dotychczasowego rytmu życia, ale objawiającymi się lękiem związanym z obawą o swoje zdrowie i życie oraz o zapewnienie opieki dzieciom. Były one nasilone na tyle, że istniała podstawa do skierowania powódki do psychologa.
Aktualnie powódka uskarża się na różne dolegliwości bólowe, m.in. kolan. Jakkolwiek z opinii biegłego ortopedy wynika, że maja one charakter subiektywny, to jednak nie ma podstawy do kwestionowania zgłaszanych przez powódkę dolegliwości, a sama poszkodowana w związku z tym ograniczyła swoją aktywność fizyczną.
Jednocześnie dostrzec należy, że doznane w wypadku urazy nie spowodowały u powódki trwałego uszczerbku na zdrowiu. Poza subiektywnym zespołem bólowym, u powódki nie występują inne ograniczenia; jej stan zdrowia pod względem neurologicznym, jest dobry. Nasilenie dolegliwości bólowych i ograniczenia w funkcjonowaniu występowały u powódki krótko, bo po 2 tygodniach wróciła do pracy zawodowej. W dniu wypadku powódka zrezygnowała z leczenia szpitalnego z uwagi na konieczność opieki nad dziećmi. Zwrócić jednak trzeba uwagę, że zalecenia, z jakimi została wypisana wskazują na raczej powierzchowne urazy, które mogły być leczone zimnymi okładami, oszczędzaniem się i przyjmowaniem leków przeciwbólowych. Dalsze leczenie także ograniczyło się do przyjmowania ordynowanych leków, nie było połączone z koniecznością poddania się zabiegom operacyjnym, nie było inwazyjne. Powódkę skierowano do psychologa, ale nie zgłosiła się do poradni. Jak sama zeznała, większy nacisk położyła na leczenie ortopedyczne i neurologiczne, a jej stan psychiczny z czasem się polepszał. Potwierdza to przedstawiona przez powódkę dokumentacja z konsultacji psychologicznej. Wynika z niej, że w wyniku wypadku u powódki wystąpiła ostra reakcja na stres, co koresponduje z zeznaniami powódki o jej stanie psychicznym w następnym dniu po wypadku. Aktualnie nie ma jednak wskazań do psychoterapii, a nawet do powtórzenia konsultacji. Zatem pogorszenie samopoczucia psychicznego również było przemijające.
W ocenie Sądu adekwatnym do krzywdy powódki (mimo braku uszczerbku na zdrowiu) jest zadośćuczynienie w wysokości 12 000 złotych i taki wyrok zapadł w przytoczonej powyżej sprawie. Na marginesie dodam, że stosunkowo niedawno zakończyliśmy zbliżoną w okolicznościach sprawę, która zakończyła się wyrokiem w kwocie 15 000 zł.
autor: Paulina Stańczak-Wypych – adwokat
Kontakt
Zadzwoń do nas!
Napisz do nas!