Dzisiaj mija drugi miesiąc od kiedy zamknięto szkoły i przedszkola, co w praktyce oznaczało dla społeczeństwa zamknięcie niemalże wszystkiego. No, prawie wszystkiego. W tym miejscu czynimy ogromne pokłony dla pracowników służby zdrowia: pielęgniarek, lekarzy, salowych i innych pracowników szpitali. Nie mniejsze brawa należą się dla pracowników sklepów, aptek i innych miejsc, które nie mogły rzucić się wyłącznie w wir wychowywania dzieci.
Jeśli wydaje się Państwu, że w grupie tych ostatnich znajdują się adwokaci albo administratorzy zabezpieczeń – nic bardziej mylnego. Pracy adwokata nie da się po prostu porzucić z dnia na dzień, zamknąć drzwi i rozłożyć rąk pod hasłem „ojejku, jejku – muszę zająć się dziećmi”.
Mimo, iż od połowy marca sądy teoretycznie nie pracują, w grze dzieją się sprawy pilne oraz gro spraw związanych z administrowaniem kancelarią. Co istotne, jak wiadomo ze statku kapitan zawsze schodzi ostatni, więc o ile w zwyczajnym życiu można posiłkować się wsparciem asystentów, asystentki, aplikantów czy też innych współpracowników kancelarii, to w przypadku pandemii niestety tak nie było. Okazało się bowiem, że Ci wszyscy ludzie zasługują przecież na spokój i szansę na opiekę nad dziećmi właśnie, stąd kapitan (czyli ja) musiał samodzielne (przynajmniej na początku) pozostać na dość sporym statku. Także zbroja w postaci maski, rękawiczek i płynów dezynfekcyjnych i do boju: na pocztę, do biura, do czytelni, do sądu i do przodu.
A w tle….niezliczone ilości telefonów wszelakiej maści, telekonferencji, umów, audytów, podsumowań, awizo oraz kurierów itd.
Jeżeli myślicie Państwo, że kwarantanna to czas, kiedy adwokaci mogą odpocząć, to nic bardziej mylnego. Być może Ci wyłącznie sądowi częściowo tak, ale nie tylko tacy adwokaci funkcjonują na rynku. Dla nas paradoksalnie był to czas wzmożonego zainteresowania obligatariuszy w zakresie tego co dzieje się z ich sprawami oraz ruch po stronie potencjalnych klientów, którzy nagle poczuli potrzebę zakończenia swoich małżeństw.
Na marginesie, muszę w tym miejscu przyznać, że o ile rozmów z obligatariuszami odbyłam bardzo dużo, to wszystkie odbywały się w atmosferze wyrozumiałości i przebiegały bardzo miło. Tutaj ukłon w szczególności dla obligatariuszy właśnie, albowiem jest wśród nich duża grupa, której sprawy wstrzymywane są przez innych obligatariuszy, którzy zwlekają z uiszczaniem opłat sądowych, co przekłada się na czas trwania spraw (niestety). Oczywiście większość deklaruje, że lada moment środki wpłaci, że czeka na pieniądze, że zbiera itd., co sprawia, że administrator nie ma podstaw do pomijania takich osób w procesie.
Warto też przypomnieć, że zaraz na początku zamrożenia gospodarki, padła informacja na temat obniżki stóp procentowych, która ucieszyła rzecz jasna kredytobiorców, albowiem na skutek tej decyzji raty ich kredytów stały się rekordowo niskie, ale mocno zmartwiła posiadaczy lokat bankowych, które i tak były już na skrajnie głodowym oprocentowaniu.
Co za tym idzie, pojawiła się armia potencjalnych inwestorów w obligacje właśnie, albowiem nie każdy kto ma pieniądze na koncie bankowym, godzi się na to, żeby zżerała je i tak bardzo wysoka inflacja. Tym samym, mimo iż spodziewaliśmy się osłabienia rynku obligacji, okazało się, że nowe emisje w dalszym ciągu mają miejsce i cieszą się nie gasnącym zainteresowaniem. Co za tym idzie, emitenci do współpracy poszukiwali podmiotów, które zwyczajnie są dostępne i nie spakowały biznesu „bo pandemia”, dzięki czemu również mieliśmy sporo pracy.
I w ten sposób w zasadzie wyglądało tło tych dwóch ostatnich miesięcy trwania w domowej kancelarii: setki rozmów telefonicznych, setki historii obligatariuszy, z których każda była zupełnie inna, dziesiątki wizyt na poczcie, godziny stania w kolejkach itp.
Podobno 18 maja dzieci wracają do przedszkoli w Warszawie. Podobno szkoły przyjmą uczniów być może już w czerwcu. Wszystko wskazuje na to, że lada chwila zaproszą nas do siebie restauracje z ogródkami, a fryzjerzy zrobią porządek z rzeszą gniazd, która powstała na naszych głowach. Czyli wszystko jakby wraca do prawie normy, tylko wakacje spędzamy nad swoim własnym, prywatnym polskim wybrzeżem. Oczekiwałoby się zatem, że zaproszą nas do siebie również sądy, już nie tylko na rozprawy pilne, ale na wszystkie. Bo dla firmy, która oczekuje od 3 lat na zapłatę jej faktury czy np. dla właściciela mieszkania, u którego od 2 lat zalega lokator, który nie raczy zapłacić nawet złotówki czynszu, ich sprawa jest w ich mniemaniu tak samo pilna, jak sprawa, którą sąd uznaje za pilną i całkowicie ich rozumiem. Przyglądamy się zatem z zaciekawieniem temu jak będzie wyglądało sądownictwo po pandemii, sędziowie w przyłbicach? Za pleksą? Rozprawy online? Swoją drogą w kolejnym artykule opiszę Państwu jak wygląda rozprawa od kuchni w chwili obecnej, gwarantuje, że będzie ciekawie 🙂 Do napisania!
P.S. W ramach ciekawostki informuję, iż w Sądzie Okręgowym w Warszawie nie będą odbywały się rozprawy aż do końca maja. Podobnie w apelacji warszawskiej w sądach rejonowych: dla Warszawy Śródmieścia, Mokotowa, Żoliborza, w Grodzisku Mazowieckim, Grójcu, Mińsku Mazowieckim.
autor: Paulina Stańczak-Wypych – adwokat
Kontakt
Zadzwoń do nas!
Napisz do nas!